Możecie wierzyć lub nie, ale w tym miejscu była notka. Zaczęła odlatywać słowo po słowie zdanie po zdaniu aż znikła. Myślałem, że to słynne ukrycie przez zapobiegliwych adminów – takich nieodrodnych synów mainstreamu.
Rzuciłem sie za nią, aby uratować, choć cząstkę bądź, co bądź samego siebie, bowiem pisząc zawsze upuszczam sobie krwi ciemno – błękitnej. Tym razem Księżyc mego serca był zimny jak lód i nie znalazłem w sobie dość czułości, aby wskrzesić, choć jedno zdanie.
Po co? oto jest pytanie.
Ale znalazłem coś innego…
Komentarze